Zaczynam na słodko, czyli tort dla sześciolatka.
A z pozostałości biszkoptu i kremu, z dodatkiem polewy czekoladowej powstały ciasteczkowe lizaki.
Pomysł zaczerpnięty z cudownego bloga Doroty a mistrzynią w Cake Pops'ach jest Bakarella.
To było moje drugie podejście do lizaczków. Za pierwszym razem podstawą była podsuszona babka drożdżowa a łącznikiem waniliowy serek, który był za słodki do kanapek. Jednak w lizakach się nie sprawdził, ponieważ dawał mimo wszystko serkowo-kwaskowy posmaczek, a i roztopiona czekolada (choć pyszna) wytworzyła grubą kruszącą się skorupę. Tak więc całość nie była zbyt ciekawa.
Teraz wykorzystałam świeży biszkopt kakaowy i krem budyniowy jakie zostały z dino-tortu. Nie miałam mlecznej czekolady, rozpuściłam więc czekoladę gorzką dodając łyżkę masła, ok. 2 łyżek śmietany 18%, trochę cukru pudru. W efekcie powstała miękka polewa (ideologicznie pewnie zbyt miękka), która dobrze smakowała i łatwo 'się jadła'.