niedziela, 18 listopada 2012

Tęczowy torcik

Na ślubowanie pierwszaków zrobiłam tęczowy torcik.
Ten na zdjęciu jest wersja próbną, ale równie pyszny jak torcik właściwy.




piątek, 15 czerwca 2012

Majowe wspomnienia

Maj mam już za sobą i moją pierwszą rodzinną komunię. Udało mi się w końcu obrobić fotki chwalę się więc ;)
Po pierwsze zaproszenia: (papier "w tiulu i koronkach", elementy kartonowe i bazy kartek kupione w scrapińcu)





i szczególik:



Tort: "chwilę" mi nad nim zeszło. próbowałam nowy przepis na masę cukrową  i jak to bywa w takich przypadkach nie do końca wyszło tak jak chciałam. Ale pomimo wszystko byłam zadowolona z efektu a i dziecięciu się podobało. Tylko zdjęcie paskudne bo w środku nocy robione. potem na stole już nie zdążyłam bo dzieciarnia pół dekoracji objadła zanim z aparatem  podeszłam ;P




Na koniec jeszcze zdjęcie zapożyczone od fotografa pokazuje jak z małego kościółka można zrobić wielką katedrę ;)



Powinno się tu jeszcze pojawić foto pelerynki jaką udało mi się na czas wyszydełkować i z której to jestem ogromnie dumna. Ale to może następnym razem...

niedziela, 26 lutego 2012

Reaktywacja na słodko

Ponownie pojawiam się w sieci. Jednak z racji niestałości moich zainteresowań doszłam do wniosku, że nie ma sensu prowadzenia bloga o konkretnej tematyce. Dlatego też powyższy blog zostaje przemianowany na ogólny blog robótkowy z moją radosną twórczością. Zapraszam do zaglądania miłośników scrapbookingu, koralików wszelkiej maści, decupage'u, wszelkich słodkości czy też szydełka.

Zaczynam na słodko, czyli tort dla sześciolatka.



A z pozostałości biszkoptu i kremu, z dodatkiem polewy czekoladowej powstały ciasteczkowe lizaki.



Pomysł zaczerpnięty z cudownego bloga Doroty a mistrzynią w Cake Pops'ach jest Bakarella.



To było moje drugie podejście do lizaczków. Za pierwszym razem podstawą była podsuszona babka drożdżowa a łącznikiem waniliowy serek, który był za słodki do kanapek. Jednak w lizakach się nie sprawdził, ponieważ dawał mimo wszystko serkowo-kwaskowy posmaczek, a i roztopiona czekolada (choć pyszna) wytworzyła grubą kruszącą się skorupę. Tak więc całość nie była zbyt ciekawa.
Teraz wykorzystałam świeży biszkopt kakaowy i krem budyniowy jakie zostały z dino-tortu. Nie miałam mlecznej czekolady, rozpuściłam więc czekoladę gorzką dodając łyżkę masła, ok. 2 łyżek śmietany 18%, trochę cukru pudru. W efekcie powstała miękka polewa (ideologicznie pewnie zbyt miękka), która dobrze smakowała i łatwo 'się jadła'.